poniedziałek, 22 lutego 2010

A.Jakubowska, P.Zaręba-Śmietański - 'Zdrada w związku'

Cierpię ostatnio na brak weny twórczej. Chociaż bardzo miło zrobiło mi się, kiedy dostrzegłam pierwsze dwa komentarze, super :)
Zaczęłam pisać recenzję książki 'Zdrada w związku', która to nie jest typowym poradnikiem 'stało się i co dalej', ale podchodzi do tematu trochę inaczej. Autorzy zajęli się przede wszystkim problemem postrzegania niewierności jako czegoś z założenia złego w naszej kulturze, społeczeństwie. Chociaż sama nie wyobrażam sobie związku poligamicznego to muszę przyznać, że lektura zmusza do przemyśleń o odczepienia klapek z oczu, do większej otwartości i tolerancji wobec ludzi, którzy decydują się na skok (skoki?) w bok oraz powodów takich zachowań. W książce sporo jest wypowiedzi internautów komentujących wybrane problemy. I tak - ile osób, tyle opinii. Jedni robią to z nudy, inni z powodu wygaśnięcia uczuć w wieloletnim związku, jeszcze inni - z niepohamowanej rządzy nowych wrażeń i tak dalej, i tak dalej. To, co mnie rozbroiło najbardziej, to komentarz współautorki do takiej oto sytuacji: pewna internautka zdradziła swojego męża pod jego nieobecność w domu. Zrobiła to z facetem poznanym tego samego wieczoru w knajpie. Jak pisze - sama nie wie, co w nią wstąpiło, ma wyrzuty sumienia i w ogóle jej głupio.
A oto komentarz: 'I bardzo dobrze, że wykorzystała okazję, ale niepotrzebnie ma wyrzuty sumienia. (...) Często z okazjonalnym partnerem gramy w karty, jedziemy na wycieczkę i całą drogę śpiewamy, opowiadamy dowcipy i nikt wtedy nie mówi, że to zdrada (...). A jak tylko wchodzi w grę fizjologiczne zaspokojenie swojego podniecenia, to już się robi larum - zdrada. Wiele rzeczy robimy tylko dlatego, bo jest okazja. No właśnie - przecena w sklepie, okazjonalne bilety na koncert, okazjonalny seks. To powinno być tak samo traktowane.'
Rozwaliło mnie porównanie przygodnego seksu do przeceny w sklepie. Jestem jak najbardziej za, jeśli jest się osobą wolną niczym ptak lub jest się w 'otwartym' związku, gdzie istnieje przyzwolenie na tego typu zachowania. Naprawdę, w takich sytuacjach okazjonalny seks - jeśli ktoś lubi - jest okej. Ale. Co z takimi 'staroświeckimi' osobami (w tym moi), które seks łączą z uczuciem, pewną intymnością i poczuciem bezpieczeństwa, na co jednak w związku się pracuje? No, chyba że w grę wchodzi romans, w który partner się angażuje. Szczerze mówiąc, nie chciałabym dowiedzieć się, że mój mężczyzna zaliczył jakąś panienkę na boku, czy to jednorazowo, czy to jest stała pozycja w jego menu.
Kolejna sprawa to zaskakujący, a jednak dość przewidywalny wynik sondaży dotyczących zagadnienia 'co dalej?'. Większość ankietowanych odpowiedziała oczywiście, że da jej/jemu kopa w tyłek na dowidzenia i wystawi walizki za drzwi. Jednak słodkie gdybanie ma się nijak do realiów, ponieważ duży procent pytanych osób była jedynia mocna w gębie i dała drugą szansę partnerowi. Zdrada szokuje, ale trudno jest przekreślić kilka czy kilkanaście lat spędzonych z jedną osobą. Oczywiście łatwiej rzucić takiego gagatka osobom młodym, bez ślubu i bez dzieci. Im człowiek starszy i złączony z drugą osobą większą ilością zależności, tym trudniej zacząć od początku.
Sama nie wiem, co bym zrobiła. Ale mam nadzieję, że nie będę musiała nad tym rozmyślać. W ogóle słucham Waitsa i mam strasznie sentymentalny nastrój.

Mam nadzieję na dniach skończyć 'Zaczatowanych', także bardzo ciekawą lekturę. Nienawidzę czytać dziesięciu książek naraz. W przygotowaniu także 'Kryształowy Anioł' Grocholi (tak, przebrnęłam!) oraz 'Los utracony' Imre Kertesza. I może jutro do śniadania coś nasmaruję naprędce.

7/10

1 komentarz:

  1. Odnośnie komentarza współautorki, fajne podejście - skoro ja uważam, że to bez znaczenia i traktuje to jako przyjacielską partyjkę w remika to czemu w ogóle mój partner miałby się tym przejmować. Jeśli obie osoby w związku się z tym zgadzają to czemu nie, jednak jeśli tylko jedna z nich ma takie podejście, to cóż... pozostaje życzyć szczęścia w zaspokajaniu swoich potrzeb. Gwoli ścisłości ja też wychodzę ze "staroświeckiego" podejścia i dla mnie sam seks jest dopełnienim związku, jednak nie mam zapędów moralizatorskich i nie twierdzę, że dla wszystkich jest to właściwy model :). Jednak jak się z kimś jest to dobrze by było zwracać uwagę na jej/jego uczucia.

    OdpowiedzUsuń