poniedziałek, 1 lutego 2010

Janette Walls - 'Szklany zamek'

"Rex i Rose mieli czworo dzieci. On, popijający fantasta, wierzył, że na pustyni znajdzie złoto i zbuduje „szklany zamek”. Ona, arty-styczna dusza, wolała malować obraz niż gotować obiad. Wędrowali po kraju, cierpiąc coraz większy głód i poniżenie. Nie umieli zadbać o byt dla swoich dzieci, ale kochali je i rozwijali intelektualnie. Jeannette i jej rodzeństwo musieli troszczyć się o siebie sami."
Oto opis książki elegancko nadrukowany z tyłu okładki. Na pierwszy rzut oka wszystko jasne, wiadomo po czyjej jesteśmy stronie. Ale czy na pewno?
Bardzo łatwo jest krytykować postępowanie inne od naszego, niezgodne z obecnymi kanonami kultury, na pierwszy rzut oka irracjonalne. Pierwszym moim odruchem po przeczytaniu tego streszczenia był grymas zniesmaczenia na twarzy i myśl 'jak tak można?' w głowie.
Jannete opisuje w sposób dość szczegółowy swoje życie od wczesnego dzieciństwa - pierwszą sceną, jaką przytacza, jest oblanie się wrzątkiem w wieku trzech lat - do swojej dorosłości, indywidualnego życia i próby ucieczki od dawnego stylu życia, próba odcięcia się od niego. Wspomnienia nie są bynajmniej pisane w wyrzutem, co pozwala samemu osadzić nie tylko rodziców Janette, ale także ją oraz jej rodzeńtwo; z każdym rozdziałem, każdą stroną rodzą się kolejne pytania. Poza tym ten zabieg wprowadza dodatowe zamieszanie - widać także te przyjemne, naprawde mile wspominane momenty, niekiedy bardzo ciepłe relacje rodzinne. Mimo że takie pogmatwane.
Gdybym miała dokonać oceny rodziców... Sama nie wiem. Są mi bardzo bliscy z powodu poglądów, stylu życia, charaterów (oczywiście ja nie jestem alokholiczką i preferuję kupno jedzenia zamiast maszyny do pisania 'w razie czego'. chociaż...). Jednym z zasadniczych, podstawowych błędów jaki osobiście im zarzucam to - 'dorobili się' dzieci i postanowili je wychować. Przy reprezentowanym podejściu do życia posiadanie potomstwa to nie tylko wielka nieodpowiedzialność, ale po prostu głupota. Z drugiej jednak strony takie a nie inne życie mocno zahartowało autorkę.
Co tu dużo mówić, książka świetna, dająca do myślenia i prowokująca dyskusje. Obowiązkowa dla każdego, kto lubi patrzeć na dany temat z miliona różnych stron i nie przepada za szufladkowaniem ludzi. Momentami naprawdę ciężka i szokująca; dobra lektura na długą noc.

9,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz