wtorek, 23 listopada 2010

Wyjście przez sklep z pamiątkami (Exit Through the Gift Shop)

Nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po tym filmie, ale miło mnie zaskoczył. Pseudo-dokument, w kótrym nie wiadomo gdzie jest góra, a gdzie dół; humor absurdalny, lekkostrawny.
Głównym bohaterem jest Thierry Guetta, 'filmowiec' chodzący wszędzie ze swoją kamerą. Wpada na pomysł podglądania artystów street artowych pod pretekstem kręcenia dokumentu o tymże, dopiero co rozwijającym się nurcie sztuki. 'Zaliczając' po kolei co ważniejszych artystów, za którymi włóczy się nocami, rodzi się ambicja na przyklejenie się do Banksy'ego. Zbieg okoliczoności splata w pewnym momencie ich ścieżki, odtąd są niemal nierozłączni. Thierry pomaga mu dosłownie we wszystkim. Kiedy jednak Banksy chce zobaczyć efekt dotychczasowych poczynań w zakresie tworzenia dokumentu, dostaje najbardziej chaotyczny film, jaki w życiu widział. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce - spławia Thierrego (namawia go, by zajął się street artem), sam ma dostęp do wszystkich taśm z nagraniami i chce z tego sklecić prawdziwy dokument.
W tym czasie Thierry organizuje wystawę swoich prac - ale tutaj szczegółów już zdradzać nie będę.

Dla wszystkich fanów sztuki pozycja obowiązkowa; dla laików lekkie kino, chociaż pewne smaczki i 'oczka' nie wszyscy załapią. Dla mnie film nieco smutny, obnażył moją głupotę, bo ciągle staram się znaleźć granicę między sztuką a chałturą. Z resztą wiele znaków zapytania i wiele myślenia pojawia się w głowie wraz z pojawieniem się napisów końcowych.

9/10